poniedziałek, 30 lipca 2012

Trzydziesty ósmy ♥

Wzięłam do ręki telefon i wykręciłam na ich numer domowy.
-Hallo.
-Kto mówi?
-Zayn, a po drugiej stronie?
-Phobe. Mam pytanie mogę odwiedzić was jeszcze dziś?
-Jasne, wiesz głupie pytanie.
-Ok to do zobaczenia.- i tak się rozłączyłam. Zadzwoniłam po taksówkę i ciepło ubrana czekałam przed domem.
Po paru minutach przyjechała czarna taksówka do której wsiadłam.Po chwili zatrzymała się pod domem chłopaków zapłaciłam i wyszłam dziękując temu gościowi. Weszłam po paru schodkach i zadzwoniłam na dzwonek. Długo nie czekałam ,drzwi otworzył mi Niall.
-Hej Phobe.-pocałował mnie w policzek-Wchodź.-weszłam grzecznie i ściągnęłam trampki.Reszta "bandy" podbiegła do mnie i przytuliła.
-Nie mogę oddychać.-powiedziałam ledwo łapiąc oddech .Nie puścili mnie co za chamy za przeproszeniem no dobra umrę tutaj. Już naprawdę nie mogłam oddychać byłam cała czerwona.Aż w końcu mnie wypuścili. Złapałam w końcu oddech. Weszliśmy do salonu ,usiadłam na jednym z foteli , a reszta zaczęła się przepychać na kanapie. Moja mina bezcenna.Gdy w końcu się usadowili dziwnie wyglądali bo Louis siedział na kolanach Hazzy ,ale co w końcu Larry Forever.
-To co robimy?-zapytał Niall
-Horror!!!-wykrzyczał Zayn
-Ahaa? Dobra-powiedziałam zdziwiona -Sorrry ale się jeszcze do was trochę nie przyzwyczaiłam.-zaczęłam się śmiać.Reszta do mnie dołączyła po jakże zacnym śmianiu się z nie wiadomo czego . Liam włączył horror pt."Zejście 2 ". Zaczął się fajnie wzięłam poduszkę żeby mieć się do czego przytulic. Zawsze gdy był straszny moment zakrywałam twarz za poduszkę. Aż się wkurzyłam i poszłam usiąść obok chłopców.Mieli dużą kanapę więc nie wiem czemu w tedy się przeciskali no ale mniejsza z tym usidłam między Harrym a Louisem .Louis zszedł wcześniej z kolan Stylesa bo stwierdził że są kościaste.No dobra teraz miałam 2 żywe poduszki. Zapomniałam przy nich o wszystkich moich problemach. Tak minęła najwspanialsza godzina. Szkoda, że rozstania. Będzie mi ich brakowało. Na samą myśl, łezka kręciła mi się w oku.
-Wiecie co, ja będę musiała już iść.
-To my Cię odprowadzimy!-wykrzyczeli radośnie wszyscy jednocześnie.
-Jeśli chcecie, to proszę.
Wszyscy razem po dordze udaliśmy się jeszcze do MilkShakeCity. Tak to był jeden z tych dobrych dni. Zapomniałam o tragedii, która miała miejsce całkiem nie dawno. Odwiedziła mnie dawna znajoma, i jeszcze oni. Z tą myślą weszłam do środka.
-Hey  Polly ! -przywitałam się.-To co zwykle proszę.
Już po pięciu minutach dostaliśmy zamówione napoje. Po czym wyszliśmy, udając się do mojego domu.  Gdy już staliśmy przed moim domem. Na ich mordkach były takie banany, że to było nie do opisania. Po kolei każdego z nich, przytuliłam najmocniej na świecie, jakbyśmy mieli się już nie spotkać.
-Do zobaczenia.-powiedziałam machając im na pożegnanie.
-Paa.-usłyszałam oddalający się głos.
Gapiłam się w stronę oddalających się ciał, po czym szybko weszłam do środka. Przebrałam się do piżamy, było już po północy. Zerknęłam na obrazek moich zmarłych rodziców, jedną rękę chwyciłam za swój dosyć plaski brzuch. Jutro będzie ciężki dzień.-wyszeptałam, po czym spokojnie zasnęłam.

3 komentarze:

  1. rozdzial jak wwykla cudowny :PP

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział super. Tylko mam jedną radę! Popracuj troszkę nad interpunkcją :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaaa! Dlaczego ona wyjezdza? To takie smutne... No nic czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń