piątek, 20 lipca 2012

Trzydziesty czwarty ♥

Hmm.. sala nr. 52 zaczęłam szukać pomieszczenia na mapce którą otrzymałam. Po 10 minutah błądzenia bez przyczyn po szkole znalazłam upragniona klasę no może nie aż tak upragnioną. Zapukałam do klasy i otwozyłam drzwi. Przy tablicy stał jakiś facio ok 35 lat. Nie grzeszył urodą .
-Dzień dobry. Czy to lekcja fizyki z panem Borne?-zapytałam
-Tak ty pewnie jesteś Pheob. -powiedział pokiwałam twierdząco głową.-Usiądź.-wskazał na ławkę obok jakiejś tapeciary. Aż mnie ciarki przeszły. Usiadłam na miejscu wcześniej wskazanym. Słuchałam tego gościa odniechcenia nie chciałam mniec już u niego na pieńku. Nagle źle się poczułam.
-Proszę pana mogę do łazienki?-zapytałam szybko nim mi odpowiedział już wybiegła z sali szukajac najbliższej łazienki. Szybko ja odnalazłam wbiegłam do niej i zaczęłam wymiotowac do muszli. Dziwenie się czułam . Przepłukałam wodą usta i ruszyłam z powrotem do klasy. Pan Borne nic mi nie powiedział na moje zachowanie na szczęście. Po 5 minutach siedzenia na tej nudnej fizyce nareszcie zabrzmiał upragniony dzwonek. Tak jeszcze przez 7 godzin tkwiłam w szkole . W końcu zabrzmiał upragniony ostatnio dzwonek niestety tego dnia. Jutro znów powtórka. Udałam się w stronę domu cioci.
-Jestem!.-zawołałam na cały dom, gdy już doszłam do niego. Nikogo nie było. Dziwne, podreptałam na górę do swojego pokoju. Przebrałam się w czarne dresu, luźną  koszulkę, a włosy związałam w luźnego koka. Zeszłam na dół do kuchni, otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej jogurt truskawkowy. Z powrotem poszłam na górę, wyciągłam z plecaka zeszyt w którym miałam zadanie. Zaczęłam je odrabiać. Gdy nagle usłyzałam dzwonek do drzwi. Szybko zbiegłam na dół, po schodach. Otworzyłam drzwi, a moim oczą ukazał się zespół One Direction. Przywitałam się z każdym po kolei. Po czym wpóściłam ich do środka. Zasiedliśmy się przed telewizorem i włączyliśmy jakiś tam film. Chłopcy bardzo śmiesznie się zachwowyali, tak się smiałam, że aż łzy napłynęły mi do oczy. Po chwili poczułam, że jakby coś mi się zwracało. Szybko pobiegłam do łazienki. Pochyliłam się nad muszlą i zwymiotowałam.  Gdy problem ustał usłyszałam głos Liama który, przedostawał się przez drzwi.
-Wszystko gra ? -zapytał.
-Tak to tylko zatrucie.-oznajmiłam wychodząc z łazienki.
-Powinnaś iść do lekarza.-powiedział Harry.
-Wiem-powiedziałam przełykając ślinę.
-To na co ty czekasz, najelepiej teraz chodz, ja Cię zawiozę.-zaproponował Lou.
Tak jak zaproponował takz robiliśmy. Po 15 minutach byliśmy u w przychodzi. Chwilę cała rejestracja musiała potrwać, ale czekałam cierpliwie. Po chwil weszłam do gabinetu.
-Dzieńdobry.-przywitałam.
-Witam.-odpowiedział nieznajomy mi głos.
Oczywiście musiałam powiedzieć co mi dolego itd. Jednak lekarz nic nie wskórał. Kazał mi iść do ginekologa, a ja uważałam to za normalną rzecz. Wyszłam z gabinetu i z powrotem poszłam do recepcji. Wszystko załatwione. Do lekarza umówiłam się dopiero za 3 tygonie. Ooo prawie przed moimi urodzinami.-pomyślałam. Razem z Louisem udaliśmy się do domu.
*Następny dzień*
Obudziło mnie to hujostwo nazywanie nie inaczej jak budzik! Przetarłam oczy i spojrzałam na budzik 7.30. Oszzz ty spóźnie się do szkoły wstałam szybko z łóżka aż zakręciło mi się w głowie a przed oczyma miałam tylko czarne plamy. Przeszło mi wyciągnęłam z szafy byle jaki zestaw i pobiegłam do łazienki . Załatwiłam poranne czynności i wyszłam z łazieniki. Poszłam się spakować i zeszłam na dół. Spojrzałam na zegar 8.00 . Taa pięknie no ale jeśli już jestem spóźniona to nie będę się śpieszyć. Popatrzyłam jeszcze na datę oooo dziś są moje 18 urodzinki :D . Nie żebym się jakoś specjalnie cieszyła. Spakowałam śniadanie i udałam się w kierunku szkoły. Wolnym krokiem na pierwszej lekcji hm.. matematyka :/ No jakoś przeżyje . Spojrzałam na telefon 8.30 okej zostało 15 minut do dzwonka . Stanęłam przed salą i zapukałam . Weszłam wszystkie oczy zostały skierowane na moja osobę.
-Dzień dobry . Przepraszam za spóźnienie .
-Ehh.. siadaj ale i tam masz spóźnienie.-powiedział i usiadłam do wolnej ławki.
Lekcja na szczęście szybko się skończyła. Weszłam na korytarz . Zauważyłam pod schodami ładną dziewczynę siedziała skulona. Postanowiłam do niej podejść.
-Hej czemu sama tutaj siedzisz?-podniosła swój wzrok i ujrzałam jej czarne oczy wlampione we mnie. Uśmiechnęłam się.
-Nie jestem lubiana.-powiedziała
-Oj tam jestem Pheob. A ty?
-Na pewno chcesz się ze mną zadawać zniszczysz sobie reputację.-powiedziała smutna
-Nie obchodzi co myślą o mnie inni. A teraz powiedz jak się nazywasz.-posłałam jej ciepły uśmiech
-Lucy.-uśmiechnęła się miała naprawdę ładny uśmiech. Siedziałyśmy pod schodami okazało się że chodzi do tej lasy co ja. I jej nie zauważyłam ależ ja spostrzegawcza.Rozmawiałyśmy aż wpadłam na pomysł.
-Słuchaj a może wpadłabyś dziś do mnie mam urodziny i nie chcę siedzieć sama. -powiedziałam
-Em.. no mogę przyjść a i w ogóle wszystkiego najlepszego.
-Dzięki to po szkole od razu?
-Tak tylko wyśle do mamy sms'a że przyjdę później. -zadzwonił dzwonek. Ruszyłyśmy na lekcję . Szybko przeleciało mi jeszcze 5 godzin w szkole. Wyszłyśmy razem i udałyśmy się w kierunku domu mojej ciotki . Doszłyśmy szybko.
-Jestem!-zawołałam ciocia zeszła na dół- Ciociu to jest Lucy koleżanka ze szkoły.
-Dobrze . Miło mi ja muszę iść do pracy będę jutro i wszystkiego najlepszego i prezent dla ciebie stoi w garażu.-powiedziała pocałowała mnie w czoło i wyszła . Ja lekko oszołomiona pobiegłam do garażu a tam stało srebrne auto bez dachu <wow>
-Mam urojenia?-zapytałam Lucy która stała obok mnie uśmiechnięta
-Nie ja też tutaj widzę auto. Dobra chodźmy i zamknij tą buzię.-powiedziała i wbiła mi palce w żebra.
-Auu.-zawyłam- Boli. Chodź zjemy coś-oddałam jej tym samym aż się skrzywiła. Udałyśmy się w kierunku kuchni na talerzu była góra naleśników podałem je na 2 talerze i polałam syropem klonowym. Po 10 minutach zjadłyśmy i udałyśmy się przed telewizor wcześniej wkładając naczynia do zmywarki.Usiadłyśmy na kanapie i leciały "Pamiętniki z wakacji". Ktoś zadzwonił do drzwi. Nie chciało się mi stawać ale mus to mus.

12 komentarzy:

  1. Błagam daj następną część jeszcze dziś :D PROSZĘĘĘĘĘ:P

    OdpowiedzUsuń
  2. jezu to uzalenia to jest gorsze od narkotykow xDxD... kocham to opowiadanie :PP

    OdpowiedzUsuń
  3. haha Pamiętniki z Wakacji :D
    Nie, no. rozdział super... i ciekawe co wyjdzie u ginekologa ;)
    czekam na następny. dodaj szybko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ma być w ciaży to z Harrym. Co do rozdziału cudo<33

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam twojego bloga ;) I najlepsze jest to że wstawiasz codziennie nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. niech nie będzie w ciąży, prosze. Każde opowiadanie się tym kończy! Albo niech poroni!!!!!!!!!!!!!! to będzie niespodziewany zwrot akcji :D.
    Ogólnie super blog i z chęcią czytam.
    Wstaw dziś coś jeszcze, błagam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdzie następny rozdział . ?
    Proszę Pisz Go szybko . !
    Kocham to . !

    OdpowiedzUsuń
  8. no wlasnie ja bez tego opowiadania zyc nie moge xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Hah z tego wszystkiego dodalam koment pod poprzednim rozdzialem. No w kazdym badz razie swietnie piszesz czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Napisz nastepny !

    OdpowiedzUsuń
  11. Albo niech odda do adopcji to dziecko jak już musi je mnieć ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. nie tylko nie do adopcji jak ta mozna ;//

    OdpowiedzUsuń