czwartek, 19 lipca 2012

Trzydziesty trzeci ♥

*Godzinę później*
Wyjechaliśmy z domu czarnym autem oczywiście już spóźnieni dlatego też Lou który był kierowcą jechał jak szalony. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy za kulisy gdzie stylistki miały sie zając chłopcami. Usiadłam wygodnie na kanapie gdy podeszła do mnie jakaś kobieta.
-Phobe?-zapytała
-Tak to ja.-odpowiedziałam jej
-Chodź ze mną musimy cię przygotować.-powiedziała i wzięła mnie za rękę zrobiłam głupią minę. Nobo niby po co? Umalowała mnie i kazała się przebrać w szary t-shirt z błękitną kokardą. Niebieskie shorty, żakiet takiego samego koloru i szare buty . No nie powiem nie wyglądałam źle. Wyszłam z "gabinetu" i udałam się na korytarz gdzie czekali na mnie chłopcy.
-Woooow!-powiedzieli wszyscy zgodnie.
-Co?-zapytałam
-Super wyglądasz.-powiedział Harry
-Emm.. dzięki.-powiedziałam i się uśmiechnęłam. W końcu nadeszła a może nie w końcu godzina koncertu. Zaczęłam się stresować zaczął bolec mnie lekko brzuch strasznie się bałam. Miałam zaśpiewac z chłopcami tylko jedna piosenkę bo na więcej się nie zgodziłam.
Weszłam z chłopcami na scenę. Nie no kurwa ja tego nie zrobię-pomyślałam. Jednak było za późno. Niall opdał mi mikrofon do ręki. Zamknęłam oczy, nagle rozprzestrzeniła się melodia. To była ta piosenka. What Makes You Beautiful. Pierwszą wzrotke miałam ja zaśpiewać solo. Na szczęście Liam mi pomógł.  Jeszcze nigdy się tak nie czułam. Miałam ochotę zrobić pawia. Ok jakoś wydusiłam z siebie too coś. Było to dziwne, miałam ochotę z tam tąd iść. Gdy patrzyłam przed siebie, widziałam tłum fanów które drą się w niebogłosy. Przeżyłam do końca tej piosenki i potem zeszłam za kulisy.Dziwne uczycie było tak jakby w moim brzuchu. Nie wiem czemu, ale coś zaprowadziło mnie do łazienki.  To było przeczucie. Ledwo co tam weszłam i zwymiotowałam do muszli. Fee. Ok minęłam minuta za minutą, godzina za godziną. Prawie, gdy się otrzęsnęłam, chłopcy byli już po. Ja nie chciałam ich zamartwiać, więc o nim im nie mówiłam.
*Następnego dnia.
Dziś ciocia wracała do domu. Coś, źle to przeczuwałam. Ale ok, żyje się tylko raz. Dziwne uczucie leżało mi pod sercem. Gdy się pozbierałam poszłam dobudzić  chłopców. Oni jednak już nie spali. Ogarnęliśmy trochę dom. Gdy nadeszło już popołudnie, ktoś zadzwonił do drzwi. Byłam przekonana w 100% że to ona, i się nie myliłam. Z uśmiechem na twarzy podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Gdy ją zobaczyłam przypomniałam sobie, że muszę jej powiedzieć  o tym co się stało przed tygodniem. To jeszcze nie teraz- pomyślałam. W międzyczasie przytuliłam ją aby się przywitać. ........... Chłopcy równie się z nią przywitali i wnieśli jej walizki do środka. Gadaliśmy tak i gadaliśmy. Parę godzin później chłopcy sobie poszli. Ja zrobiłam nam kawę. Czas jej o wszystkim powiedzieć-pomyślałam.
-Cioci ja muszę Ci coś powiedzieć.
-Coś się stało?-zapytała.
-Tak, i nie wiem czy Ci się to spodoba.-na chwile przerwałam w zamyśleniu.-No bo mnie... mnie. Jon no bo on mnie... zgwałcił. -powiedziałam cichym tonem.
Ona nic nie mówiła tylko mnie przytuliła, po chwili powiedziała,że wszystko będzie dobrze i żebym się nie martwiła. Przypomniała mi równie, że jutro mam znów spotkanie w nowej szkole.  Po szczerej rozmowie ubrałam swe kapucie i poszłam do swojego pokoju. Znów to dziwne uczucie... coś jakby naciskało na mój brzuch. Szybko pobiegłam do łazienki i wyrzuciłam to wszystko z siebie do muszli. Gdy to uczucie już ustało, powiedziałam sama do siebie.
-No co jest?- ja nie wiem co się ze mną dzieje. Po chwili przeszła mnie myśl.-Ja mogę być w ciąży. Tego to ja nie przemyślałam. Dziwnie się czuła więc z ta myślą, położyłam się i zasnęłam.
*Następnego dnia.
Wstałam wcześnie rano, ponieważ miałam to spotkanie w nowej szkole. Ubrałam się w topa w pasku, jasne jeansy, tak zwane kujonki,botki a na szyję, zarzuciłam parę łańcuszków. Gdy tylko to uczyniłam wyszłam z domu. Udałam się w kierunku tej szkoły. Nie było to aż tak daleko jak mi się zdawało  wyszłam z domu. Po kilu minutach byłam już w szkole. Zgłosiłam się jeszcze do sekretariatu po nr szafki, plan lekcji i mapkę szkoły. Szafka nr. 427 pierwsza lekcja - fizyka. Nie no czemu ja mam zawsze takiego pecha? Zabrzmiał dzwonek na lekcję.

3 komentarze:

  1. nie no w ciazy oki moze byc ale z harrym mam n dzieje ;PP bo jak z kims innym to ja chyba padne trupem .. a opowiadanie super .. jak czytalam ten moment kiedy ona miala spiewac to sie tak denerwowalam jakbym to ja miala spiewac ;PP genialnie piszesz ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. w ciąży?? a teraz kłopot z kim... chciałabym, żeby była z Harrym, a co najwyżej z Niallem :D hah. Super piszesz :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech bedzie w ciazy z Harrym... Swietnie piszes. Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń