wtorek, 29 maja 2012

Dwunasty ♥

To był Zayn, usłyszał mój kaszel i podążał za głosem. Ja w ręce miałam papierosa a on na mój widok palącej zrobił wielkie oczy. Po chwili ocknął się i powiedział:
-Zapomniałem u Ciebie w pokoju telefonu, więc wróciłem się po niego.
-Ok, to więc chodźmy.-zasugerowałam, po czym wstałam z ławki.
Po minucie byliśmy w moim pokoju, dałam zgubę chłopcu i zeszliśmy na dół. Staliśmy u progu drzwi:
-Więc.-powiedział Zayn.
-Więc.-powtórzyłam.
-Ja idę.-rzekł chłopak, po czym chwycił mnie za podbródek i pocałował.
-Zayn.-wydusiłam z siebie.
-Dobranoc.-powiedział.
-Pa..-rzekłam i zamknęłam drzwi, po czym ściągnęłam buty.
No to został tylko Niall-pomyślałam. Poszłam na górę odrobić lekcje. Których było w pizdu. Siedziałam nad nimi od godziny 22 do 1 w nocy. W końcu udało mi się rozmawiając ostatnie zadanie z matematyki i poszłam położyć się na łóżko nawet nie wiem kiedy zasnęłam w ubraniach. Obudził mnie rano dźwięk budzika. Myślałam że padnę. Miałam genialny pomysł by nie iść do szkoły ale pewne ciocia by mi nie pozwoliła nie iść. Tak więc poszłam do łazienki . Ubrałam się w biały t-shirt, granatowe spodnie, baleriny, czarną torebkę, różowy zegarek i kolczyki z beżowych piórek.
Odbyłam poranne czynności po czym zeszłam na dół do kuchni z zapakowanym plecakiem na ramieniu zjeść jakieś szybkie śniadanie którym były płatki z mlekiem. Już po chwili stałam na przystanku autobusowym i czekałam na busa. 15 minut później byłam już w szkole. Miałam tylko pięć lekcji, także one zleciały bardzo szybko. Gdy miałam już wychodzić ze szkoły ktoś mnie zawołał:
-Phobe!-ja rozglądnęłam się i zobaczyła tylko Sarę i Emmę które pożerają mnie wzrokiem. Natychmiastowo odwróciłam głowę. Przed moimi oczami stał sam James.
-Hej!-krzyknął.
-James... Nie strasz mnie tak!-wrzasnęłam.
-Em no przepraszam-wydusił z siebie.-Co robisz dziś?-zapytał.
-A co Ci do tego!-powiedziałam.
-W sumie to nic.-rzekł.
-Hah noo to ?
-Już nic, nic.-powiedział po czym się odwrócił i wolnym krokiem szedł w kierunku szatni. Ja żawym krokiem szłam za nim. Nagle chłopak się odwrócił, byliśmy od siebie kilka centymetrów. Z daleka przyglądały nam się Emma i Sara. James pocałował mnie w policzek, ja natychmiastowo go odepchnęłam. Przebrałam obuwie i wyszłam ze szkoły. Szłam szybkim krokiem w kierunku domu. Jedyna myśl jaka mi chodziła po głowie to ta aby uniknąć Jona. Po 30 minutach byłam już w domu. Z racji, że był piątek odrobiłam szybko zadania, po czym poszłam na dół porozmawiać z ciocią i pooglądać telewizję. Oglądałyśmy jakiś nudny film, po czym ciocia zabrała głos:
-Wiesz co ja będę musiała zaraz na jakiś czas wyjść.-powiedziałam.
-Ok, nie ma sprawy.-odpowiedziałam. Udałam się do pokoju a już po chwili cioci nie było. Nie miałam zamiaru wychodzić dziś z domu, więc napisałam do Nialla aby mnie odwiedził. Już po 30 minutach blondyn był u mnie w pokoju.
-Hm... to co robimy?-zapytałam.
-A jaki jest wybór?
-Hm... możemy iść do ogrodu, oglądnąć jakiś film lub coś innego.-powiedziałam.
-Coś innego to co?-ponownie zapytał.
-A nie ważne.-odpowiedziałam.
-Ok jak nie chcesz to nie mów. -rzekł, po czym zaczął mnie gilgotać.
-Ej Niall przestań-wykrzyczałam.
-Nie. Dopóki mi nie powiesz.
I tak nie powiem.-zaprzeczyłam.
On nadal nie przestawał mnie gilgotać. Ja nie wytrzymałam tego i cmoknęłam go w usta.
-Teraz już wiesz.-powiedziałam dziwnym tonę.
-Tak, teraz już tak.-rzekł po czym przestał mnie gilgotać.
-Wiesz co myślę, że powinieneś już iść.-wyprosiłam go delikatnie. Nie chciałam aby sobie robił jakie kolwiek nadzieję. Ja już taka byłam, nic nie mogłam z tym zrobić. To zły typ.
-Ok. To dobranoc.-pożegnał się.
-Paa Niall.
Już po chwili w moim domu, blondyna nie było.W głębi duszy miałam wyrzuty sumienia. Po 15 minutach gapienia się w telewizor napisałam do Louisa.
-Hey Co u Ciebie? Możesz do mnie wpaść, bo jakoś strasznie mi się nudzi?
-oo Cześć, w sumie to mogę, będę tam za 10 minut.
Ja w między czasie poszłam do ogrodu. Lubiłam tam przesiadywać. Było to takie ciche miejsce. Po kilkunastu minutach ktoś otwierał bramkę. Zobaczyłam, że to Louis więc zawołałam go.
-Ej Louis chodź tu.
-O Hej Phobe.-powiedział podchodząc do mnie.
Pocałowałam go w policzek na przywitanie, po czym gestem dłoni pokazałam, aby usiadł obok mnie. Rozmawiając, powiewał zimny wiatr. Wtuliłam się do Louisa a ten jak gentelmen dał mi swoją bluzę.
-O dziękuję, Mm.. jaka ona ciepła.-powiedziałam.
-Nie ma sprawy. heh.

2 komentarze:

  1. yyyy JAk ty tak możesz ranić Nialla?! Jego wygnałaą a zaprosiłaś Lou.. Biedny blondasek.... A tak poza tym to boskie opowiadanie.. ;D

    http://one-thing-by-justyna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. troche nie podoba mi się to że tak zmienia chłopaaków.;\
    ale przynajmniej to opowiadanie jest oryginalne bo prawie wszystkie tego typu są takie same.;\
    faajnie, fajnie, zobaczymy co będzie dalej.;p
    ~N.

    OdpowiedzUsuń