poniedziałek, 14 maja 2012

Czwarty ♥

Następnego dnia.
W poniedziałek wstałam z niechęcią o 6, ponieważ miałam lekcje od 8. Pierwsze udałam się na dół, mojej cioci już nie było. Ona była, że tak powiem rannym ptaszkiem, więc pewnie była już w pracy. Ja poszłam do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie, co nie było wielkim wyczynem, po prostu były to zwykłe tosty. Zjadłam je gapiąc się przez okno, na rozległe ulice Londynu.  Od razu po zjedzeniu śniadania poszłam do łazienki umyć zęby i przebrać się w czarne leginsy szary sweterek i granatową koszulę.

 Włosy spięłam w kitkę. Gdy byłam już gotowa poszłam to swojego pokoju po torbę, po czym ubrałam białe converse, kurtę i wyszłam z domu. Poszłam na przystanek autobusowy i czekałam jakieś 5 minut na autobus. Gdy podjechał weszłam do środka i poszłam w tył busa. Zanim się nie obejrzałam byłam już pod szkołą. Od razu udałam się do szatni, po czym zerknęłam na plan lekcji.
-Ok to teraz mam matmę.- szepnęłam sama do siebie, po czym ruszyłam w stronę sali nr. 99. Lekcja minęła mi całkiem spoko, lubiłam matmę ale tylko, gdy coś rozumiałam. Kiedy było na odwrót szybko nudziła mi się lekcja. Oczywiście nie obeszło się bez zadania domowego. Następną lekcją była historia. Ta jak i inne lekcje minęły mi dosyć szybko. Tak jak w każdy poniedziałek, szłam pieszo do domu. Oczywiście towarzyszyła mi muzyka. Szłam przez park, zwykle tamtą ścieżką łaziłam, była krótsza. Po drodze spotkałam James'a o dziwo pierwszy się do mnie odezwał:
- Hej Phobe.
-Hejka James.
-Co tam u Ciebie?-zapytał.
-Hm nie ma co opowiadać po staremu, a u Ciebie?-zapytałam.
-W sumie też. To może odprowadzę Cię pod dom?-zaproponował.
-Ok. Czemu nie.-odpowiedziałam.
-To idziemy.-powiedział.
Szliśmy jakieś 15 minut cały czas gadając. Droga do domu zdawała się taka kurtka, mało co się zorientowałam byliśmy już przed domem.
-Ok ta ja spadam do domu.-oznajmiłam.
-Paa Phobe.-powiedział całując mnie w policzek.
-Papa-powiedziałam szczerząc się.
- Nic się nie zmieniłaś.-powiedział, jak wchodziłam po schodach do domu.
-Ooo i kto to mówi.-powiedziałam odwracając się.
-Hah pamiętam ten pocałunek.-oznajmił.
-To sobie go dobrze zapamiętaj bo to był pierwszy i ostatni.-odpowiedziałam wchodząc do środka. Odruchowo zrzuciłam z siebie torbę i ściągłam buty i kurtkę. Po czym prosto udałam się do kuchni gdyż byłam bardzo głodna. Na kuchence zastałam kotlety z kurczaka, surówkę i ziemniaki. Wzięłam sobie porcję i usiadłam przy stole, zajadając się zauważyłam na blacie kartkę to był list od cioci o treści:
Hej Phobe, na kuchence masz obiad. Ja wrócę trochę później muszę coś załatwić , na półce zostawiłam Ci pieniądze, jeśli chcesz możesz gdzieś wyjść. Całuje Lisa Xx.
Ok to chata wolna. Pomyślałam. Od razu, gdy zjadłam poszłam na górę, odrobić zadanie domowe. Po godzinie wyszłam z domu na miasto. W myślach miałam wyjście na zakupy więc zadzwoniłam do Betty by mi potowarzyszyła:
-Hej, masz jakieś plany na dziś, bo ja jestem właśnie w drodze do galerii.
-Cześć w sumie, mogę się przejść, będę tam za 20 minut.-oznajmiła.
Gdy już się spotkałyśmy w centrum handlowym poszłyśmy do moich ulubionych sklepów. Heh w sumie to dobrze się bawiłyśmy zakupiłam parę fajnych rzeczy, na koncert.
Dwa miesiące później.
To był ten dzień. Dziś miałam iść na koncert One Direction. Był on w moim mieście, także nie miałam żadnych problemów z dojazdem. Jak to ja nie mogłam się zdecydować co założyć. To mój stały "problem". Po trudnym wyborze ubrałam biały t-shirt z nadrukiem flagi ojczystej. jeansowe spodenki, różowe vansy, okulary przeciw słoneczne i biżuterię.
______________________________________________________________
BARDZO, BARDZO PROSZĘ O KOMENTARZE :D BĘDĘ BARDZO WDZIĘCZNA X

1 komentarz:

  1. Niezle zakończenie... Ale najbardziej podobał mi sie ten wątek z Jamesem

    Pozdrawiam: http://one-thing-by-justyna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń