sobota, 30 czerwca 2012

Dwudziesty pierwszy ♥

Rozmawialiśmy o swoich problemach on miał całkiem podobne życie do mojego oczywiście jeszcze przed spotkaniem chłopaków z One Direction. Czułam że mam przy sobie jakąś bratnią dusze. Czemu ja go wcześniej nie spotkałam? Mijała godzina, za godziną, dziwne fajnie uczucie nie czuć zmęczenia. Wręcz przeciwnie, tryskałam energią i entuzjazmem do czasu.
-A co jeśli się nie wybudzisz?-zapytał z grobowym wyrazem twarzy.
-Przecież, muszę się wybudzić! Czemu bym nie mogła? -zaczęłam panikować.
-Ja leżę tak już jakiś, czas. Spotkałem wiele dusz, które odeszły.Jeśli ktoś Cię kocha naprawdę i jesteś dla niego wszystkim. Wybudzisz się. Jeśli znów ta osoba nie będzie w to wierzyła tak jak ty, zostanie tutaj albo odejdziesz do innego świata.-rzekł. A co jeśli nikt mnie nie kocha? Co jeśli upewnienia Harry'ego są tylko słowem, a nie uczuciem? Co jeśli zostanę tutaj? Co będzie?- te myśli przechodziły przeze mnie.
-Ja, ja nie wiedziałam.-powiedziałam ze łzami w oczach.-A co z tobą?-zapytałam.
-Ja, nie ma nikogo, dlatego jestem tu gdzie jestem.-oznajmił.Ja poszłam do swojej sali. Już po kilku minutach wschodziło słońce. Stałam przy swoim ciele, i nic. Było cicho i pusto. Ciało leżało bez ruchu. Było bardziej sine niż przedtem. Wyszłam z sali, zobaczyłam chłopców i moją ciocie. Udałam się w ich kierunku i stanęłam przed nimi.
-Pomyśl o tym, że mnie kochasz.-powiedziałam. Ale jednak to było na marne. Nikt mnie nie usłyszał. Brzmiało to jakby gadanie do siebie. Poszłam do jedynej znanej mi tutaj osoby, którą był Ben. Poszłam do sali w której się znajdował. Siedział on dosłownie w tym samym miejscu, w ogóle się nie poruszał.
-Co jest?-zapytałam.
-A co ma być?-odpowiedział.-Nikt mnie, nie kocha, nikt mnie nie potrzebuje.-oznajmił.
-Nie mów tak, ja Cię kocham.-powiedziałam.
-Ta jasne, znamy się raptem jeden dzień.
-Naprawdę, nie mówię tego od tak. Odkąd Cię poznałam czułam to.-rzekłam, uśmiechając się.
-I tak to jest na marne, musi to wyznać dusza która jest na swoim miejscu, która opiekuje się swoim ciałem. Część ciebie jest tutaj, a część tam.-oznajmił.
-Czyli już się nie obudzę mnie też nikt nie kocha.-powiedziałam smutna chociaż jeśli miałabym jako dusza spędzić z Benem wieczność to pasowałby mi taki układ. No ale nie oszukujmy się ja chce wrócić do swojego ciała. Znowu spędziłam strasznie dużo czasu rozmawiając z Benem o dzieciństwie i jak to się stało że on zaczął się ciąć a on chciał wiedzieć czemu ja zaczęłam brać. Okazało się że dziewczyna go zdradziła ze swoim najlepszym przyjacielem i to jeszcze na trzeźwo w łóżku . Powiedział że to była jego pierwsza poważna "miłość". Po kilku godzinnej rozmowie z Ben'em poszłam zobaczyć czy ktoś przyszedł mnie odwiedzić. Zobaczyłam przy mojej sali ciocię z pięciorgiem chłopaków. Rozmawiali z lekarzem.Postanowiłam podsłuchać.
-Jej stan się nie zmienia. Są marna szanse na szybkie wybudzenie się ze śpiączki myślimy że obudzi się najwcześniej za miesiąc jak nie później były przypadki ludzi którzy byli w tej samej sytuacji budzili się dopiero po kilku latach a niektórzy nie żyją.-powiedział lekarz ze smutną miną . Doznałam szoku po twarzach mojej cioci i pięciorgu chłopców też tak można było stwierdzić.Czyli jest możliwość że się już nie wybudzę. Z tą myśl weszłam do sali gdzie "spoczywało moje ciało" usiadłam na krześle które znajdowało się obok łóżka i byłam wpatrzona w swoją twarz byłam potworem . Lepiej będzie jak odejdę dla mnie i dla wszystkich którzy mnie znają. Poczułam tak jakby drętwienie. Wiedziałam, że to dobrze się nie skończy.
Oczami Zayna.
Byłem bezradny. Nie wiedziałem, co zrobić, jak się zachować. Nie myślałem o tym jakim uczuciem ją darze, tylko o tym by nic jej nie było. W końcu coś mnie natchnęło. Pomyślałem o tym, jak bardzo ją kocham. To było niesamowite uczucie. Coś we mnie drgnęło.
Oczami Nialla.
Podszedłem do drzwi, przez szybę zobaczyłem ją. Była biała jak trup. Pomyślałem o tym jaka jest teraz, samotna i bezradna. O tym, że w głębi serca ją kocham. Jako osobę z którą chcę przejść przez życie. Nie zawracając uwagi na to co powiedzą inni.
Oczami Liam.
Zamyśliłem się przechodząc do tych chwil kiedy się spotkaliśmy, kiedy nasze usta stanowiły jedność. Było to najlepsze co mnie w życiu spotkało. Musiałem, wierzyć, że i ona mnie  kocha, tak mocno jak ja ją. Musiałem, wierzyć, że przebrniemy przez to wszystko razem.
Oczami Harry'ego.
Myślałem, cały czas o nie. O jej pięknym uśmiechu, miękkich ustach, dużych hipnotyzujących oczach. Nie mogłem, myśleć o czym innym. Miałem w głowie tylko ją, i naszą miłość. Pomyślałem o tym jak mocną ją kocham. Żyłem z nadzieją, że ona mnie również.
Oczami Louisa.
Nie mogłem tego wytrzymać. Ona tam leżała a ja mogłem tylko myśleć o niej i nic poza tym. W głębi duszy czułem do niej coś więcej. Czułem, że ją nad zwyczajniej na świecie kocham. Nie mogłem znieść myśli, że mogło by być inaczej.
Oczami Phobe.
Coś we mnie nagle drgnęło. Czy to już koniec mojego życia?-pomyślałam. To coś jakby rozrywało mnie. Poczułam ból, to było niesamowite. Przez krótki czas widziałam ciemność. Moje serce nagle zabiło, poczułam coś dziwnego, ale za razem coś czego pragnęłam od dawna. Tak to była miłość. Otwarłam powieki, zobaczyłam rozmazany świat. Coś zaczęło pikać. Był to nieznośny hałas.

4 komentarze:

  1. super co dalej z kim będzię Phobe ??

    OdpowiedzUsuń
  2. ejejejejejejje a co z jej przyjaciółką ? heee ? ^^ i tak kocham to opowiadanie < 33333

    OdpowiedzUsuń
  3. to opowiadanie jest genialne! nie moge sie doczekac nastepnej czesci <3 Harry <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. JA też kocham Phobe ;pp


    http://one-thing-by-justyna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń